Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tam nie chcę być ich sędzią, dorzucił Nurski, przecież to wymaganie słuszne... słowo daję... pan powinieneś na nie przystać, jeśli kochasz Eulaliją...
Pani Nurska nadbiegła téż z drugiego pokoju, oblegli oboje nieszczęśliwego Piętkę.
— Ja się spodziewałam po Julijuszu daleko więcéj uporu i zaciętości? zawołała pani domu, piérwszy raz znajduję go tak wyrozumiałym... Ma doprawdy słuszność... Trzebaż coś dla szczęścia poświęcić...
Pan siebie i Eulalki nie będziesz przecię męczył przez jakiś osobliwszy punkt honoru... Panie Oreście? nieprawdaż? nieprawdaż...
Orest stał osłupiały, nie odpowiadał nic. Wejrzenie jego rzucone na narzeczoną znalazło ją smutną, niemal obrażoną tém wahaniem i drożeniem się z sobą, nie wiele kobiét w podobném położeniu zechce przyznać mężczyznie słuszność. Choćby powód był najszlachetniejszy, miłość powinna być silniejszą nad wszystko, ona nie znosi, by ją kładziono na szalę nawet z tém, co najdroższe jest człowiekowi.
Spojrzenie Eulalii złamało Piętkę, z niewysłowioném upokorzeniem, z uczuciem wstydu nad słabością swoją zbliżył się do narzeczonéj.
— Powiédz mi pani, odezwał się, że téj ofiary wymagasz odemnie, będę jéj posłusznym...
— Proszę o nią, odpowiedziała Eulalija i nie sądzę, bym zgrzeszyła... Będziesz pan wytłumaczonym w oczach najsurowszych sędziów... Wina niech spada na mnie... Płocki ma słuszność.