Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stania na świeczniku? czy chciwość spekulanta czy szał dorobkiewicza, czy przewrotność szachraja?...
Piętka milczał.
— Znasz mnie pan trochę, odezwał się po chwili Werndorf, z wyrazem szczerości, zapytaj ludzi, zastanów się nad przeszłością moją, świadczącą za mną... Nie zdradziłem nigdy nikogo, ilekroć mogłem, czyniłem dobrze... mógłżem sobie zjednać nieprzyjaciela tém, czém się zwykle przyjaciół zyskuje? To niepojęte...
Na honor i uczciwość zaklinam pana, powiedz mi, jaką masz opiniją o tym człowieku? Słowem uczciwym ręczę, że go nie skompromituję... Znasz go od młodości.
Zagadnięty w ten sposób Piętka nie mógł już zmilczéć zupełnie, postanowił jednak raczéj koić, niż rozdrażniać i nie wypowiedziéć tego, co trzymał o Płockim.
— Nic trudniejszego, odezwał się, nad poznanie człowieka, nic niebezpieczniejszego nad sąd o nim. Są w życiu chwile, okoliczności, uniesienia, które wyprowadzają ludzi z ich charakteru... Znam Płockiego od dawna, nie będę taił, iż ambicyją w nim widziałem niepomierną. Powiodło mu się szczęśliwie... to upaja... Współzawodnictwo może w gorącym temperamencie obudzić rodzaj szału i zapomnienia się.
Gdy to mówił przerywanym głosem, jąkając się, rumieniąc, Werndorf popatrzył nań, i jak gdyby to postępowanie zmieniło nagle jego opi-