Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Para tygodni upłynęła w zupełnéj ciszy. Piętka kilka razy dowiadywał się o powrót Płockiego, odpowiadano mu, iż niewiedzą nawet, kiedy spodziewanym być może. Z paniami spotkał się parę razy w teatrze i na koncertach, na które teraz jakoś pilniéj, niż kiedy uczęszczał. Z panną Eulaliją nie mogli mówić wiele, lecz oczy ich coraz się lepiéj rozumiały, a Piętka podbity i pobity osmutniał znacznie. Przewidywał już, że się to inaczéj jak katastrofą jakąś zakończyć nie może.
Tymczasem piwowar zdawał się najpewniejszym, że pannę mu dać muszą, i nie taił się z tém przed przyjaciółmi, że się o nią starał i szalenie w niéj kochał. Posyłał nawet, poszedłszy za radą doświadczeńszego przyjaciela, bukiety uroczyste, o których pochodzeniu różne domysły chodziły.
Oprócz państwa Płockich miała panna Eulalija jeszcze dom jeden pokrewny państwa Nurskich, który czasem odwiédzała. Piętka, nie wiedząc o tym stosunku, niekiedy do nich zaglądał, a zdziwił się mocno, gdy raz zaproszony na herbatę znalazł u nich pannę Eulaliję... Gospodyni domu przyjęła go wymówkami, że tak dawno u nich nie bywał z nieznacznym pół uśmieszkiem...
Panna Eulalija dostała rumieńca, zdawała się zrazu zmieszaną, lecz ocknąwszy, śmielszą była i rozmowniejszą, niż u Płockich... Dom téż był mniéj ceremonijalny, zamożny, ale nie pański.
Złożyło się tak jakoś dziwnie, że Piętka z ła-