Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i uwagą pilnego badacza wpatrując się we wszystko, co się wiło i kręciło dokoła.
Wiedział on téż oddawna o przybyciu Płockiego, urządzeniu domu, towarzystwie, które ściągał do siebie, o zręcznych zabiegach w pozyskaniu stosunków i staraniach postawienia się na stopie poważnéj. Zajmowało go to dosyć, był to dramat rozpoczęty, którego przebieg rad był śledzić z uwagą, nie cisnął się jednak w piérwsze krzesła i wolał być widzem zdaleka.
Znał on z dawniejszych czasów Płockiego dosyć, by przewidziéć, iż może być przezeń wciągniętym, użytym, zużytym i choćby na miazgę startym, gdyby mu się to na co przydało, wolał więc stać na boku. Nie zbywało mu na zajęciu, nie potrzebował pracy, widział przytem odrazu iż w robotach przedsięwziętych Płocki otoczył się zaraz ludźmi, którzy cały swój los jemu mieli być winni, przedewszystkiem zaś ubogą rodziną i dalekiemi powinowatemi. Chciał więc pozostać zdala i nie narzucać się człowiekowi, bez którego się wybornie mógł obejść.
Julijusz spodziéwał się może, iż dawny towarzysz, przyjaciel, powiernik tak bliski, przed którym, niestety, spowiadał się nieraz tak otwarcie, przyjdzie może doń i zechce skorzystać z jego wpływów i stosunków...
Było mu to do pewnego stopnia potrzebném, Piętka bowiem, przy całym swym sceptycyzmie i chłodzie, dla zdrowego rozsądku, nieposzlakowanéj uczciwości, pewnego rodzaju surowości za-