Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z czuciem, z talentem, z sercem a duchem — cóż ona tu wycierpieć musi!
Jaki był los owéj pięknéj Violi, którą niedola wykształciła na wielką artystkę, a ubóstwo nie dało jéj przestąpić koła, po za którém znalazłaby uznanie talentu i nadgrodę? Zmuszona dzielić losy towarzyszów, grać na prędce improwizowane role przed improwizowaną też publiką — nagradzana tak, aby z głodu nie umarła — nie umiejąc poniżeniem zyskiwać ulgi, wiodła najtragiczniejsze życie jakie sobie wystawić można. Grała ona od dziecka (ojciec ją rzucił na scenę nieposzanowawszy lat najmłodszych), ocierając się o ludzi zepsutych, zgorzkniałych, przekonanych, że tego co zepsuć się musi prędzéj czy późniéj... oszczędzać nie ma potrzeby. Lecz wśród tych wpływów rażących cynizmem, Viola, z obrzydzenia może życia, które się jéj od dziecka tak boleśnie czuć dawało, pozostała wyższą nad to, co ją otaczało, czystą w duszy i godną poszanowania. Śmiano się rubasznie z téj cnoty, którą nazywano rachubą, ale dziewczę ani na szyderstwa, ani na obelgi, ani na słodkie słowa nie zwykło było odpowiadać.
Sama jedna, rzadko komu dając się zbliżyć do siebie — pracowała, instynktem czując, że idzie drogą z któréj ustąpić nie powinna. Młoda, piękna, nieprzystępna, na scenie artystka niezrównana, wystawiona była na nieustanne napaści wielbicieli z grona współtowarzyszów i widzów, ale jéj to bynajmniéj