Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

naczki córki wielki otrzymać spadek. Panna Hanna miała już lat dwadzieścia, a była śliczna, dobrze wychowana, rozumna, i tylko — jak młodzież utrzymywała — trochę za poważna na swój wiek, za śmiała na swój stan... Obawiano się jéj, ale kochano z daleka.. Ci co ją bliżéj znali, byli dla niéj z uwielbieniem. Właśnie troskliwa babka, pani starościna, pod pozorem poradzenia się o swe zdrowie, wyjechała była z Hanną za granicę, i tylko co się na parę miesięcy urządzano tu... posługując Olesiem, który wyglądał tylko kimby się sam mógł wyręczyć.
Z natury był kochany ów Oleś do pracy wszelkiéj przymusowéj niezdolny — nudziła go... Wesołe gronko, smaczne jadło, umiarkowany dobrego wina kieliszek, dobrane suche cygaro, dolce far niente na miękkim fotelu... najulubieńsze mu były. Książek nie czytywał, twierdząc, że z rozmowy o nich dostatecznie się dowiedzieć tego można; gazety rzadko, i z tych po obiedzie najwięcéj go bawiły — ogłoszenia. Czerpał z nich znakomitą w swym rodzaju erudycyę.
W téj chwili oczekiwał pan Aleksander na — przyjaciela... Pokładał on w nim nadzieję, iż go od wielu kłopotów uwolni. Przyjaciel ten nie jednego Olesia był druhem, ale można powiedzieć całéj szlachty zamożnéj, z któréj pochodził i do któréj należał; nie jednemu jemu, lecz mnogim znajomym niezmiernie był użyteczny. Znano pana Maryana