Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

smacznych cacek tandetnych po komodach, etażerkach i stolikach. Cały ten przybór zdradzał ubóstwo, które się chciało pozorami elegancyi zamaskować... Po chwili wyszła uśmiechając się, bardzo ładna, pulchna, dosyć pretensyonalnie ubrana blondynka, słusznego wzrostu, zalotnego wejrzenia... która znalazłszy się w obec zupełnie nieznajomego mężczyzny, nagle nasrożyła się niezmiernie. Spodziewała się snadź wcale kogoś innego.
Herman przeprosił ją za to, że choć nieznajomy zmuszony jest w bardzo pilnym i ważnym interesie prosić o chwilę rozmowy.
Panna przyzwalając na to, okazywała jeduak wciąż humor jak najgorszy.... a mimo fochów, pięknego chłopca mierzyła oczami ognisto zaostrzonemi. Całe znalezienie się okazywało osóbkę mało wykształconą a rozmarzoną... Po krótkim wstępie górnolotnym i uczuciowym, Herman wyraził jéj, że się przypadkiem pewnéj historyi smutnéj dowiedział, że jako człowiek sentymentów delikatnych, uczuł się w obowiązku, choć obcy, przyjść do niéj z radą i przestrogą. Opowiedział jéj historyę Lubicza, który mając względem osoby tak miłéj jak panna Gretchen obowiązki święte — żenił się z inną kobietą. Panna z razu dzika i gniewna, poczęła się rozczulać, płakać, przyznawać, narzekać i prosić o radę. Nagle ożywiwszy się nawet powiedziała o dziecku, pobiegła je przynieść, a było bardzo ładne, i cała