Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przygody pana Marka Hińczy.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oddawszy żonie Trzaskę i Górkę, Wojski się zawrócił; do dworu jechał Nieświeński, ex-regent kancelaryi powiatowéj, nie młody człek, ale wymuskany i w pretensyach: sławny na całą okolicę skąpiec. Zachciało mu się żenić na starość! myślał o Jadzi. Ten niefortunny pomysł stawił go w walce ze skąpstwem, wyradzającéj śmieszności niesłychane. Nieświeński mały był, niezgrabny, brudny, ale chciało mu się grać rolę eleganta; chodził podrzucając nogami w górę, uśmiechał się i wąs, który przez lat kilkadziesiąt nosił w dół opadły, wyświeżył ostro do góry!
Choć go Wojski nie lubił, bo jakkolwiek córki wydać pragnął, za nicby mu nie oddał żadnéj, przyjął go nie bez oznak radości z tego zaszczytu, jaki mu uczynił i t. p.
Zdawało się że już będzie dosyć, aż zasygnalizowano, drugiego podobnego Jagusi konkurenta, Raczyckiego. Ten się nie odznaczał niczém, oprócz, że był pokory pełen, wzdychliwy i miał zwyczaj mówiąc, z przejęciem ręce składać jak do modlitwy.
A tu zupa przyniesiona w trzech wazach, choć ponakrywana wiekami, stygła. Trzaska z panią Wojską otworzył pochód do stołu, szedł następnie Nieświeński ze starszą panną, a z młodszemi koleją Górka, Raczycki i Hińcza.