Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Agatka, która weszła pierwsza, utrzymywała, że panna trzymała w ręku papier... i że taki coś musiała przeczytać... Kucharka dowodziła, że ojciec pannie Julii czynił wymówki (słuchała oczywiście pode drzwiami), za co się — zadaje z paniczem z górki... który ją przeprowadzał... O tém opowiadała i Agatka. Majstrowa Noińska i poważniejsze osoby domyślały się, iż ani chybi szło — zględem kawalera z górki, że ojciec mu był przeciwny, a panna go kochała. Przypuszczenia majstrowéj, która miała bujną wyobraźnią, szły nawet tak daleko, że kucharka się oburzyła.
— E! co bo znowu pani majstrowa se myśli. To panna nie taka, żeby, z pozwoleniem, mogła się w romansy wdawać na wschodach... Ją trzeba znać!
Rozprawy były długie i żywe, a gdy doktor schodził zamyślony, śledzono go pilno oczyma, — jakby mu coś z twarzy wyczytać chciano. Kucharka go zagadnęła.
— Proszę pana konsyliarza — cóż nasza panna... bo my ją tak kochamy.
— Możecie być spokojni — nic nie jest. Co ma być? Osłabła, upadła... stłuka sobie głowę, poleży jaki dzień i wstanie zdrowa jak ryba...
Noińska usłyszała to, ale przyjęła z niedowierzaniem.
— Daj on tak sam zdrów był! szepnęła. Ciotka na krok nie odstępowała od łóżka, dawano wodę z kroplami kwiatu pomarańczowego, laurocerasus.. różne rzeczy... nacierano... okładano. Stan jednak choréj wcale się nie zmienił. Jedna chwila na jéj młodéj i świeżéj twarzy uczyniła taką zmianę straszną, piorunującą, oczy tak patrzały dziwnie, obłąkanie, iż ciotka ręce łamała z rozpaczy... a tu Brennera, który tak niespodzianie został z domu porwany, nie wiedzieć kiedy się nawet było spodziewać.
Noc nadeszła i w kamienicy na dole wygadały się komoszki, na górce już tylko u pana Kaliksta i na pierwszém piętrze w pokoiku panny Julii się świeciło. Tu nikt oprócz Agatki, która siedząc usnęła, nie myślał się