Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na palcach.... Ciocia Małuska stała się prawdziwą siostrą miłosierdzia. Julia siedziała albo przy rannym albo pod jego drzwiami.... Ojciec przychodził co rana, rzadko się oddalał, ale choć pragnął wynieść go z tego domu, bo mu wdzięczność dla niego ciążyła — doktor Borzęcki nie pozwalał.
Zmuszony do codziennego spotykania się i obcowania ciągłego z panną Julią, major, choć zawsze nie bez pewnego uprzedzenia i obawy — zwolna musiał się z nią pogodzić, przywiązać do niéj i z myślą tą przejednać, że będzie jego synową.
Julia nie posługiwała się żadnemi nadzwyczajnemi środkami dla pozyskania sobie tyle majora — była sobą tylko, ujęła go sercem, szlachetnością charakteru, prostotą i szczerością więcéj niż wdziękami.
Jak tylko rany się goić zaczęły, Kalikst nie marzył, nie mówił o niczém, tylko o wstąpieniu do wojska.... Nadeszła godzina, gdy dom ten trzeba było opuścić — Julia płakała ukradkiem a wstrzymywać go nie śmiała. Miłość tak dziwnie poczęta, tak okrutnie przerwana, odrodzona wśród cierpień, wzruszeń, ogólnego podniecenia i egzaltacyi, które na rozwinięcie uczuć wpływały — miała téż cechy téj chwili, jéj piętno właściwe. Nie była to miłość powszednia dni życia spokojnych, normalnego trybu — ale namiętność, którą słońce rewolucyjne ozłacało i rozpalało.
Gdy Kalikst zażądał iść na wojnę, Julia nie rzekła słowa, do ofiary téj była gotową — on kochał lecz czuł, że życie winien był stawić na ofiarę dla kraju... Nadeszła chwila rozstania, Kalikst mężnie uścisnął jéj rękę a zobaczywszy łzy na oczach, począł udaną wesołością nadrabiać. Julia mu się z za łez uśmiechnęła.
— Idź, rzekła — wstrzymać się nie godzi, — nie mogę i nie chcę. Wierzę w Opatrzność, jestem fatalistką: co się ma stać, to się stać musi, co przeznaczone to nieuniknione. Pamiętaj, że ja żyję tobą, w tobie i że, choć nas ślub nie połączył, ja czuję się związaną i pozostanę ci wierną na zawsze. Wiem i wierzę, że mi dotrzymasz słowa.