Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzymać tego wejrzenia, oczy spuścił w ziemię. W obu rękach trzymał czapczynę podartą i miął ją z desperacyi, jakby chciał w kawałki rozerwać....
Jenerał patrzał na Kaliksta, który, cofnąwszy się, stał nieruchomy.
Protokulista już pisał.... Kto był Szymek Łysy, gdzie i jak się urodził i ile razy siedział w prochowni za różne sprawki....
— Powiedzże w oczy temu panu, że tę oto kartkę ci oddał... słyszysz?
Szymek głowę powoli zaczął dźwigać, gębę otworzył, poskrobał się i rzekł:
— Albo ja tam wiem...
Jenerał rzucił się z gniewem.
— Łajdaku jakiś! w kajdany cię na całe życie zakuć każę i pędzać przez rózgi... jak śmiesz...
Szymek słuchał, ale to był groch na ścianę, łajano go w życiu tyle razy, że groźby nań nie bardzo działy.
— Ten pan ci oddał kartkę?
— Proszę jaśnie pana — począł jakby skruszony Szymek — świadkiem policyant, co mi kartkę wyrwał, że byłem po wódce, — oczy mi zaszły blachmalem... Co ja mogę wiedzieć, czy ten, czy inny podobny. Proszę jaśnie jenerała, jak taki Szymek, co ma jedną kurtkę oberwaną, po któréj go poznać można o milę — jak taki Szymek co zrobi — to już pewno nie mylnie on, a surduty, proszę jaśnie pana, to ich sto takich na świecie. — Czy ja wiem? Rucki — Drucki.
Pięścią stuknąwszy w biuro, — jenerał się porwał — skoczył i ogromny policzek dał Szymkowi...
— Będziesz ty mi tu mądrował, łotrze jakiś.
Szymek pochwycił się za gębę, splunął krwią, nie okazując najmniejszego wzruszenia, zerknął na pana Kaliksta — i ze spuszczoną głową stał. Protokulista gębę sobie zatulił i śmiał się a nogami pod stołem zygzaki wypisywał coraz żywsze.
— Prowadzić go precz! jutro coś mi będzie śpiewał inaczéj! zaryczał jenerał — won!!