Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

228
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

nie mógł go posiąść; bo u współczesnych ten zyskuje najwięcéj, kto najwięcéj się upomina.
Pisał, bo to było potrzebą jego duszy, bo to było żywotem jego, bo się stało naturą, w przekonaniu, że nigdy poczciwa myśl wybijająca się na świat z duszy, bezużyteczną być nie może... ale o losie pism swoich nie myślał. Czémże jest wczesna sława w kręgu mniéj więcéj szerokim, trwająca przez czas jakiś ograniczony, wobec świata i wieków? Wartoż się o nią kosztem jakiéjkolwiek ofiary dobijać? Interes ogółu i potrzeba duszy wszędzie prześcigają staranie o pozyskanie tego cacka, co się sławą nazywa.
Ukradkiem wytrwać nie mogąc, pisał Szarski, drukował nawet, ale przekonany, że winien był ofiarę życia i godzin swoich matce i rodzeństwu, każdą chwilę odebraną im, odkradzioną opłacał zgryzotami sumienia.
Tymczasem na wsi mimo najzupełniejszego poświęcenia, coraz mu szło gorzéj, a los, który czasem największym głupcom sprzyja, śmiejąc się z sądów, które wywołują jego sprawki, wcale mu nie dopisywał.
Gospodarstwo szło opieszaléj niż za ojca jego; interesa co chwila się łamały; nieustanne zawody, przeciwności jakieś, trudności spadały mu gradem na głowę. Cierpiał i znosił w milczeniu to dziwne urągowisko, do którego był przywykł; praca najsumienniejsza wyraźnie na korzyść iść nie chciała.
Wszyscy też powoli się na tém poznawać zaczynali, i po cichu zwracali z uwagami ku wdowie.
— Wpani dobrodziejka — mówił ktoś z krewnych sędziny, przyjechawszy z tą radą umyślnie o mil dziesięć — Wpani dobrodziejka gubisz się, używając syna