Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

161
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

Ale przeciwko wszelkiemu jéj obrachowaniu, Stanisław zyskiwał w opinii za każdą nową książką i krytyką nową, a ucząc się od swych sędziów wad własnych, które najlepiéj nieprzyjaciele wskazać mogą, poprawiał się z nich o ile mu dozwalała natura jego i organizacya. Są jednak wady, z których się poprawić niepodobna, wady organiczne; z tych i najboleśniejsza nie uleczy operacya, te rozwijają się z wiekiem jeszcze.
Na końcu roku ostatniego, już imię jego dobrze było znane, ale najlepiéj podobno tym, którzy najdaléj od Wilna mieszkali. Sąd oddalonych był niejako wyprzedzeniem wyroku opinii powszechnéj; nie wpływała nań namiętność ani uboczne okoliczności. Wspominano imię Szarskiego za granicą, oceniali go obcy, odbierał dowody współczucia z zapadłych kątków kraju, a otaczający go, obudzeni dopiero tém może, z większém zajęciem poczęli spoglądać na młodego pisarza.
Była to tylko prosta, niestety! ciekawość, nie współczucie. Ten chciał się pochwalić, że żyje z nim poufale, ów podchwycić myśli jego, inny popisać się, wziąwszy go pod rękę na ulicy; ale w ciszy, w zakątku, sercem do serca przemówić, ale mu podać ciepłą — nikt nie umiał! Miłość Sary i miłość, którą malował w poezyach, dramatach, w urywkach swoich Szarski, bo często wracał do tego uczucia, trochę ku niemu zwracała oczy kobiet, ale i to była tylko zimna ciekawość. A gdy za pierwszém widzeniem ujrzały go zimnym na oko, znękanym, pospolitym człowiekiem, z którego ich oko iskry dobyć nie mogło, mówiły: „Nudne jakieś stworzenie!“ i zwracały się do innych. Chciały, by im od razu wyśpiewał poe-