Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

81
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

się w raptularze literackie, książki fizyki i chemii w grammatyki, słowniki i historye, a patrzący na to Szczerba milczał tylko, nie śmiejąc już łajać, a nie chcąc potakiwać. Tymczasem Bazylewicz, który często odwiedzał Stasia, zawsze go po swojemu napędzał, aby na nic nie zważając, szedł drogą, jaką mu wyznaczył los, dając talent, zamiłowanie poezyi i literatury. Siebie mu stawił za przykład, i naśmiewał się z tchórzliwości towarzysza, którą dzieciństwem nazywał.
— Gdybym ja był na twojém miejscu — mówił mu — napisałbym otwarcie do rodziców... No! a jeśliby się sprzeciwiali, pogrozili, czyż to bez ich pomocy rady sobie nie dać! Starszy Pan Bóg niż pan Rymsza.
— A! tu nie chodzi o pomoc... ale mieć sobie zagrodzony nieposłuszeństwem dom rodziców, wyrzec się ich serca, nie ujrzeć więcéj tych miejsc ukochanych! tych ukochanych twarzy!... a! to okropne, to straszniejsze nad wszystko.
— Jesteś baba! wyrzekł na to Bazylewicz. Rodzice twoi pewnie więcéj mają rozsądku i serca niżeli ty im przypisujesz; uwłacza im to nawet, że ich posądzać możesz o obojętność, głupotę i okrucieństwo!
Staś mówić już nie śmiał.
Walczył jeszcze z sobą, słabo się opierając pragnieniu codzień biorącemu górę; nareszcie dnia jednego całą siłą woli rzucił się gdzie go wołały losy, a namyśliwszy się, napisał list do matki, w którym z pokorą i błaganiem położenie swoje i postanowienie niezłomne zwrócenia się na drogę, którą uważał za jedyną dla siebie, wyłożył. Wiedział on dobrze, iż matka do nikogo nie pisuje, od nikogo listów nie