Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

53
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

Tymczasem dni biegły czarownie, wśród nieustannych wypadków, niedostrzeżonych oczom cudzym, a dla dwojga tych istot ważnych jak największe w świecie wstrząśnienie. Jednego dnia Adelka była smutna, nadąsana i kilka godzin nic nie mówiła do Stanisława... Staś przeżył cały wiek rozpaczy; to znowu młody chłopak onieśmielony słowem, odsunął się od niéj, i nazajutrz wróciła mu wszystkie jego pamiątki... a wieczorem zbliżyli się do siebie i poprzysięgli wiekuiste przywiązanie. Data dnia tego, godzina wieczorna, fizyognomia nieba i ziemi, wyryły się głęboko w pamięci obojga... bo chwila ta była pierwszą krótkiego ich życia uroczystością. Nie mogli zamienić pierścionków, bo ich nie mieli, ale zastąpiły je dwie gałązki niezapominajek zerwane w ogrodzie... które prędko, o! prędko! uwiędły na ich sercach i zeschły na piersi gorącéj. Po tym wieczorze pamiętnym, który Stanisława niósł do siódmego nieba i wylał się z niego cudną ogniem pieśnią erotyczną... kochankowie uważając się za niezłomnym ślubem związanych, uspokoili się nieco, a Staś nawet przestał się tak bardzo obawiać powrotu do domu, pragnąc cierpieć dla niéj i wyzywać nawet boleści, by niemi dowiódł swéj miłości.
Dni następnych, ostatnich, których każda minuta policzona była, żyli tylko z sobą i w sobie, oboje tworząc przyszłość i po swojemu rozwiązując wielkie trudności, jak węzły gordyjskie, mieczem młodości i zapału. Adela ofiarowała się paść do nóg rodziców i wybłagać u nich pozwolenie. Stanisław miał z uszanowaniem, ale z niepohamowaną mocą charakteru powiedzieć wszystko ojcu, i nie dać się złamać ani groźbą, ani postrachem, ani najwymyślniejszą męczarnią.
Dla czegoż te sny i uczucia młodości tak piękne,