Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

184
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

i w kraju mu nie szczędzono nauczycieli, i za granicę wyprawiono po dokończeniu domowego wychowania — nie był on ani gorszy, ani lepszy od sobie równych. Serce nawet miał dość dobre, chęci dość poczciwe, ale głowę niewielką; a że wzrósł wśród świata, który jeśli nie zabije talentu, to z trudnością mierne zdolności rozwinąć może, stał się podobny do tysiąca swoich rowienników, na jedną uprzywilejowaną formę odlanych. Wielki zwolennik konwenansów i prawideł życia towarzyskiego, skrupulatny zachowywacz wszelkiéj przyjętéj formy, urządził sobie życie wedle wzoru pospolitego i wiódł je trybem wszystkich bogatych, nie pragnąc nic więcéj, nie czując żadnéj potrzeby, żadnego w niém braku i próżni. Gwałtownych namiętności nie miał, lubił się bawić, śmiać, próżnować, stroić, umizgać, dobrze jeść, czasem sobie trochę podchmielić, zagrać w karty, a nadewszystko niczém się nie kłopotać i nie pracować!
Domek jego mógł służyć za wzór dobrego smaku i elegancyi, tak jak ekwipaż i ubranie, które zawsze najświeższą było modą i najpokaźniejsze w mieście. Żył po kawalersku, ale wieczorki jego, herbatki, wist, kolacyjki niezmiernie bywały tłumne. Zresztą, jak się domyślić można z tych kilku słów charakterystyki, książę Jan niczém się szczególniéj nie odznaczał, owszem zdawał ubiegać się o to, żeby utonąć i zniknąć w eleganckim tłumie, a oczu na siebie nie zwracać.
Ciężko było Szarskiemu przechodzić przez ręce, wzroki i szepty przedpokojów, których służba daleko bardziéj pańską miała minę od niego... a chwila oczekiwania w antykamerze, w saloniku, zdała mu się całym wiekiem. Nareszcie lokaj drzwi otworzył, i Stanisław wpuszczony został do pokoików lśniących naj-