Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

156
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

nich podpisałeś. Dla ludzi naszego urodzenia (przycisnął mowca na wyrazie) stosowniejszy jest pseudonim... Uchowaj Boże krytyk, które się bardzo trafić mogą, na co walać tak uczciwe imię, szargać je po gazetach, wystawiać na śmiechy!
Stanisławowi zdawało się, że nie dosłyszał.
— Ależ to imię jest moje, zawołał: a nigdy, zdaje mi się, nic takiego nie uczynię, obok czegobym imienia mego postawić nie mógł, bo się nie powstydzę czynności.
— Doskonałe to, śliczne et très bien tourné! dodał zimno kuzynek; ale zawsze to imię twoje i nasze, zważać na to potrzeba... a dla nas, przyznam ci się, być wystawionymi na literackie szermy wasze — rzecz i niestosowna, i niemiła. Imię Szarskich!
Gdy to mówili, weszła w rannym, ale nadzwyczaj świeżym i wykwintnym stroju pani Adamowa, a zobaczywszy akademika, którego przymrużonemi poznała oczyma, zagryzła kwaśno usteczka.
— A! to pan! jak się ma?
Chłód otaczający go, poczynał oddziaływać na studenta, który już skłonił się tylko w milczeniu.
— Poeta! poeta! śmiejąc się dodał pan Adam szydersko.
— A! słyszeliśmy! cicho wymówiła z ironią pani Adamowa. To tylko źle, że poeta dla jakichś tam poezyj tak sobie ojca naraził... Biedny pan sędzia!
— A ja pani? spytał urażony Stanisław.
— Pozwól pan sobie powiedzieć, że jeśli cierpisz, to sam temu winien jesteś.
— Jużeśmy tu o tém mówili, odezwał się pan Adam do żony. No! no! jakoś to się ułoży! Żywość młodzieńcza go uniosła!