Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

114
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Tak jak darmo, bo Hersz weźmie mi połowę tego nędznego zarobku, za to, że go nastręczył.
Faktor aż się schwycił za głowę. Dawid spojrzał na niego groźnie, ale Żyd na chwilę tylko zmieszany, wnet odzyskał przytomność i żywo szwargocząc, począł się tłómaczyć. Rozmowa ta gorętsza jeszcze była od pierwszéj i daleko dłuższa; poczém mrucząc, zwrócił się kupiec i kupcowa do Stanisława.
— To gałgan! rzekł Dawid z pogardą: wy jemu więcéj nad dziesięć groszy od nastręczenia dać nie powinniście; choćby poszło na sąd rabina, wygracie pewnie...
— Ale słowo moje!
Herszt! słowo? spytała kupcowa: co to jest?
Dawid rozśmiał się tylko, i znowu począł traktować z Żydem, a po chwili stanęła nareszcie ugoda, skutkiem któréj studentowi zostawały dwa złote od godziny, faktora zaś sam kupiec wziął na siebie.


Po najściślejszym obrachunku spodziewanych przychodów pokazało się, że z zapracowanego grosza Stanisław ledwie będzie mógł nadal opłacić stół, a na mieszkanie, suknie i obówie nic mu prawie nie pozostanie. Pomiarkował więc, że trzeba będzie wyrzec się jakkolwiek nędznego wiktu pana Horyłki, składającego się z kawy, obiadu i wieczerzy, a poprzestać na skromniejszém utrzymaniu z pomocą bułki i taniéj jakiéj garkuchni. Ale jak mieszkając z towarzyszami usunąć się od podziału chleba powszedniego z nimi, na któ-