Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poezye i urywki prozą.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gniazda Kościuszków, z drewnianą cerkiewką na piasku, staremi jodłowcami otoczoną. Komorę i granicę przebywało się w Brześciu Litewskim. Naprzeciw niego w Terespolu, alias Błotkowie, rezydował sławny na całą okolicę doktór Müller, do którego się zdala zjeżdżali pacyenci. Byłem tam i ja raz dziecięciem na kuracyi. Strasznie dawne, dawne czasy.
Chociaż to Podlasie było tak oddalone od wielkich gościńców, od świata, od ruchu, od ludzi, że nawet czasu wojen rzadko się tu wojska jakie pokazywały, w okolicy Romanowa, w Romanowie samym życia było wiele. Listy, dzienniki, książki, czasem ludzie zdaleka je przynosili. Wuj Malski Wiktor, niegdyś oficer artyleryi, człowiek bardzo wykształcony, dobry rysownik, malarz, duszą artysta, ale zarazem, zapalony myśliwy, czytywał wiele i zajmował się literaturą.
Z p. Janem Szlubowskim, także znawcą i miłośnikiem sztuki, odbyli oni podróż do Włoch i do Rzymu i Neapolu czterokonną bryczką polską się dostali. Gdy wieczorem zbliżali się do starej Partelopy, a na horyzoncie ukazał się z ognistym czubkiem Wezuwiusz, siedzącego na koźle Podlasiaka zapytali podróżni, jak mu się też zdawało, coby to być mogło? Niezmieszany wcale chłopak odpowiedział rezolutnie: „A co ma być? węgle dla kowala palą.”
Jak dziadka, babkę, tak wuja interesowało wszystko, co się w kraju i zagranicą działo, czytano chciwie, rozprawiano wiele. Co nie mogło się dostać drukowanem, przepisywano. Pamiętam, że pierwsze poezye Mickiewicza, które obudzały nadzwyczajne zajęcie, wszystkie chodziły starym obyczajem z rąk do rąk, w rękopismach. Walter Skott, Byron, Shakespeare leżeli u wu-