Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

godzinie, dzień dniowi równy być musi; ty, co masz lat dwadzieścia, i ty drugi, co masz lat tyleż, będziecie równoletni, choćbyś ty w dwudziestu tysiące, a ty ledwie kilka lat przeżył. — Co za niesprawiedliwość! co za kłamstwo! Patrz na żółwia i zająca, zimny zegarmistrzu! w jednej godzinie ten milę, a ten ujdzie dwa kroki, a ty chcesz, żeby ludzie w jednym czasie równą ilość życia spotrzebowali? — I tak, u ludzi, którym doświadczenie powoli przychodzi, nabyć go nie można, chyba długiemi laty, choć drudzy go przeczują, nim nabędą; — i tak u ludzi, których rozum jest kupą śmieci powoli nagromadzoną, niema innego doświadczenia, jak to, które powoli chwile upływające zostawiają po sobie i nanoszą jak rzeka kał i muły.
Ta manja mierzenia i poznawania wszystkiego wszystko popsuła na świecie. Odtąd jak się zaczęło jej panowanie, jak przepisano człowiekowi w wielu latach rozum mu przychodzi, w wielu go traci, w wielu ma być szczęśliwy, w wielu zapalony, w wielu zimny — odtąd stał się człowiek zimną bryłą, toczącą się po gotowych kolejach; machiną, którą teorja półgłówków nakręca. Odtąd stracił człowiek swoją wolę, którą poddał pod prawidła; odtąd stracił charakter, który poświęcił przyzwoitościom; odtąd towarzystwo stało się jednostajnym, bladym obrazem, gromadą podobnych sobie stworzeń, które