Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z tego nic nie będzie! niech winny pokutuje, niech się jej zapytają, na co ja mam cierpieć za ciebie.
— Za mnie? — mruczał Franciszek, stawiając fuzję, — a cóż ja zrobiłem?
— Nie tyżeś to sprowadził w krzaki Ludwikę?
— Ja? to osobliwsza napaść — rzekł Franciszek zimno, — proszę cię bardzo, przynajmniej swoich głupstw na mnie nie składaj!
— I śmiesz kłamać tak bezczelnie?
— Nie ja, — to chyba ty.
— Ja kłamać! ja kłamać! — krzyknął Gustaw, — i śmiesz to mówić, — spojrzyj mi w oczy, spojrzyj, jeśli będziesz mógł.
— Jesteś warjat — odpowiedział Franciszek — a w duchu pomyślał: — do licha! otóż i po Ludwice; potem wziął czapkę i powoli wyszedł z pokoju.




IV.
W pokoju Ludwiki.
— złe szczęście spotkało
Kochanowski, Ks. I. Pieśń XII.

Ludwika płakała, robiąc zawiniątko w swoim pokoju; żal jej było służby, a może czego więcej jeszcze.
Drzwi się otworzyły, weszła pani Werner.
— Cóżeś to znowu zrobiła, Ludwiko?