Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

został. Boleśnie mu było dźwigać tyle poświęceń na swojej głowie, dla niepewnego szczęścia.
Został wolny, ale jego wolność okupiona krwią i gorzkiemi łzami, nie była drogą do szczęścia. Też same wspomnienia, któremi żył wprzódy, teraz go truć miały... nasienie pamiątek łzy rodzi.
Długo zamknięty siedział w domu, nie wychodził na świat, nie widywał ludzi i co wieczór opatrywał pistolety, kładąc je przy łóżku i uśmiechając się do nich. — Myśl samobójstwa krążyła koło niego, ściskała go za ręce, wrzała w głowie, stawała co krok przed nim. — W ogrodzie kazał kopać mogiłę, a na kamieniu taki sobie przygotował nagrobek:

Czyja mogiła? czyj krzyż nad drogą
W niepoświęconej ziemi?
O! nie bluźń usty, nie depcz mnie nogą,
Jam tutaj, ja spię na wieki,
Tu nad drogi rozstajnemi!
Żółty mi piasek zasunął powieki,
Nad głową sucha krzewina się wzniosła;
W nogach rośnie blade kwiecie,
Na piersiach trawa wyrosła,
A serce kamień mi gniecie.

W około cicho na grobie,
Pusto nad twoją mogiłą,
I nikt nie przyszedł płakać po tobie,
Jakby tu ciebie nie było!
Za życia ludzie z serca swego wyrzucili,
Po śmierci z swoich cmentarzy.