Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ło się to być aparycją, a jeden z onych nieroztropnie śmielszy, tego się nawet był dopuścił, iż zaszedłszy z tyłu ukląkł przed rzeczoną damą i suknię jéj z pośmiewiskiem jako relikwję całował. Ukaranym jednak jak się należało został, bo kiedy obróciwszy się dama zapytała z podziwieniem, coby się ten jego postępek miał znaczyć, a kawaler odpowiedział, iż kochający się w antykach winnego poszanowania hołd oddaje ucałowaniem, rzekła mu wskazując na... (nie nogi)... że to jeszcze starszy o lat dwadzieścia antyk ucałowania téż godzien.
Po wieczerzy do któréj goście zaproszeni zostali, jp. Potoccy w-da Ruski i Seweryn pożegnali króla.
We wtorek rano jedni sobie wzajem wizyty oddawali, drudzy oglądali okolice Kaniowa, a hr. Gołowkin znalazł je przypominającemi Szwajcarją. N. Pan jeździł aż pod Stepańce konno ze wszystkiemi prawie w Kaniowie znajdującemi się panami, a marszałkowa towarzyszyła mu w karecie. Za powrótem prezentował się książę Józef Lubomirski szef regimentu pieszego w Łabuniu konsystującego, a około godziny drugiéj