Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod włoskiem niebem.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

starożytności i w końcu powiadali, że Rzym ma przesadzoną wcale reputację.
W narodzie artystów, inne myśli, inne życie! O poczciwy to naród, sercem młody zawsze, głową stary, uniesieniem dziecinny, a poczciwy, a poezją przerosły!
Ma wprawdzie wady, ale któż wad niema? Wady jego wszakże najczęściej ze zbytku jakiegoś szlachetnego przymiotu pochodzą. A któż lepiej, kto pełniej pojmuje świat od artystów prawdziwie imienia tego godnych? Dla nich materja w fenomenach swych objawów nie ma tajemnic, nauka też obcą im być nie może, dzieje, wszystko co ludzkości dotycze przyswoić sobie muszą; głęboka wiara i wielostronna wiedza skojarzyć się powinne na artystę, uczucie i rozum; dodajcie tę potęgę twórczą, której ciągłe wcielanie myśli nową nadaje siłę. Patrzcież jak im przy ubóstwie i źle ukrywanej wzgardzie jaśnie wielmożnego świata, wesoło jednak i dobrze! O! bo oni ze strony prawdziwej życie pojęli. Koszulę oddadzą biednemu, życie oddadzą nauce i doskonaleniu się. A że przytem zgłodniali rozkoszy, wydziedziczeni z niej, czasem zapragną jej całą duszy siłą, czasem umrą w objęciach jakiej Fornariny! czyż ich wina? Świat przecie jałmużną choć trochę nasycenia dać im powinien za życia, gdy resztę sprawiedliwości odkłada do czasu, jak już żyć przestaną i bratać się z wielbionymi nie będzie niebezpieczeństwa! Świat filut stary wywyższa genjusze po śmierci, bo się ich już wtenczas nie boi. Za życia kazaliby sobie może uszanowaniem, czcią płacić przyznane zasługi. O! wara, z tego nic nie będzie. Zamknąć ich w cztery deski, a pamięć ukoronować. Na dobitkę powiedzą, że ani żywych osądzić sprawiedliwie nie można, ani żywym kadzić przedwcześnie, bo