Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piękną, cóż dopiero teraz, gdy wystąpiła w całym blasku swych wdzięków, strojem nadzwyczaj starannym podniesionych. Miała na sobie czarną suknię z grubej materyi, w ciężkich i poważnych fałdach spadającą dokoła jej utoczonej kibici, białe koronki przecudne oddzielały ją od rąk i ramion, a ponsowa wstążka stanowiła całą ozdobę. Takąż samą miała wplecioną we włosy, które tylko lekkie sznury złote przecinały. Na rękach ani jednego pierścionka, gładkich bransoletek parę i spięcie u szyi. Była podobną do starego portretu szkoły weneckiej; ale twarz jej uderzyła mnie teraz odmiennym od rannego wyrazem, jakby go zastosowała do stroju: — była poważniejszą i smutniejszą, osobliwie od przyjścia męża, który, oddajmy mu tu sprawiedliwość, ani spojrzał na nią. Za to ileż oczu ją ścigało?!
Chociaż gości było wiele, a ja chcąc nie być spostrzeżonym, kryłem się z sobą, woląc patrzeć niż być widzianym; hrabina nie dozwoliła mi się utaić, owszem wyprowadziła na scenę, i przesadzonemi pochwałami zmusiła mię rumienić się. Znała już całą moją przeszłość przez sędziego, i z właściwą sobie zręcznością umiała ją wystawić w świetle nieco podniesionem, w jakiem ja sam jej nigdy nie widziałem. Tak samo prawie postąpiła z milczącym baronem, którego sprawy i dzieje opowiedziała z trochą przesady, a płacąc zapewne długi za admirację naszą, każdemu przypięła jakąś gwiazdkę, krzyż, aureolę, czyniąc wszystkich wielkimi ludźmi.
Z tego tonu wychodząc, wypadało już nam dla niej nie uwielbieniem, ale czcią i ubóstwieniem płacić. Szczęściem, te hyperboliczne panegiryki tak umiała obrócić, tak zręcznie ubrać, że choć były śmieszne i przesadne, nie wydawały się niemi.
Hrabia ziewał; dano nareszcie do stołu, kamerdyner w białych rękawiczkach, z serwetą na ręku otworzył drzwi; Laura podała rękę baronowi i wszyscy poszliśmy za nią.