Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

praktyk, dużom chleba jadł z różnych pieców i soli z wielą ludźmi podostatkiem.
Krzyscy chcieli niedopuścić, lecz książę był ciekawy.
— A no — no, dajcież mu mówić — niech zrozumiem... proszę proszę...
— Jakeś łaskaw panie Krzyski, rzekł rejent, masz też mapy swoich posiadłości Tyszowa, Wulki i Malunicz?
— Mam i właśniem uprosił pana geometry i komornika, że mi to na jednę kartę zrysował...
— Macie ją pod ręką? zawołał Kauzyperda...
— Jest w mojej izbie...
— Prosimy o nią — dodał wojewoda.
Krzyski musiał iść, w kilka minut potem, pachołek za nim wniósł blaszaną rurę, wielką jak szmigownica, z której dobyto na płótno naciągniętą mapę dóbr państwa Krzyskich, cum attinentiis, acuratissime delineatam przez książęcego geometrę. Rozłożono ją na stole, a że po długiem zwinięciu, trzymać się przeto nie chciała, ponaciskano ją butelkami i bułkami chleba.
Rejent stanął w pozycji jakby do tańca z ręką wyciągniętą, książę z założonemi w tył rękami i głową pochyloną, bo już wzrok miał słaby — i tuż poczęło się demonstrowanie.
— Najprzód zwrócę uwagę księcia jegomości na figurę majątku...
Co za figura? czy rak? czy salamandra? wykęsów mnóstwo, nigdzie stałej granicy, używalności tylko i kwestje... które prędzej później powschodzą bujnie... Ot jest Tyszów — tak... figura długa, dwór w jednym końcu za wsią, w drugim pola... ale to u nas pospolita rzecz... Dalej przytyka prawda też do dworu Wulka... jednym bokiem? hę! a to... proszę iść za palcem moim, fajt! granica poszła w górę, pobiegła i znikła... Wulka przy Tyszowie wygląda jak brodawka na nosie... To jeszcze nic... Malunicze położone są za Wulką i z nią graniczą płosą jedną... ani słowa...