Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dom ten w istocie zarówny królewskim, za lepszy się miał od wielu książęcych, już to kolligacjami z panującemi domami, już bogactwy ogromnemi wbijając się w pychę.
Z familij królewskich w Europie, naówczas trony obsiadujących, nie było ani jednej, z którąby się jakąś nicią acz cieniuchną Radziwiłłowie nie łączyli, z wielu zaś nawet blizko spokrewnionemi byli. Pośród książąt Rzeszy mieli koligatów mnóstwo, a pomniejszym królikom splendorem i fortuną nie tylko dorównywali, ale im imponować mogli. Takiego domu potomek żeby miał ubogą zaślubić szlachciankę, nie śniło się nawet nikomu. Tymczasem książę był na sercu znać nieszczęśliwym i pociechy szukał jako mógł, albo raczej łudził się chwilowo, że ją znalazł.
Gdy się to działo, bawiła właśnie i pani jenerałowa Morawska w Nieświeżu, a z nią jej dosyć liczny fraucymer, z pośród którego książę szczególniej dystyngnował, co się wszystkim pociesznem wielce wydawało, pannę Różę Sieniawiankę. Można powiedzieć, że to jeszcze było prawie dziecko, nie wiem bowiem, czy miała lat szesnaście, a była maleńka, żywa, zwinna, śmieszek, dowcipna, dziewczyna zręczna i nad wiek wytresowana.
Wiadomo powszechnie, iż niektórym mężczyznom takie niedorostki, gdy je pan Bóg sprytem obdarzy, najlepiej podobać się umieją, osobliwie też starszym. Książę ją inaczej nie nazywał tylko różyczką, a cały dwór szalał za nią. Była to poprostu córka ekonomska, ale ojciec i matka, szczególniej ostatnia, baba kuta, umiała sobie radzić. Naprzód dziewczynkę do klasztoru dała do wizytek wileńskich, gdzie się najlepszych familij córki wychowywały. Tam ona i języka i maniery i tonu dobrego nabrała. Potem już tak wyedukowaną nastręczyła jenerałowej, a nie można było wątpić, iż córka pana ekonoma, ba i wątpliwa pono szlachcianka, los mogła zrobić świetny. Ona też radzić sobie umiała, a że twarzyczka była piękna, główka dobrze umeblowana, przebiegłość wielka, a serca