Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uwaga jej ciągle zwróconą była na matkę, która nawzajem nią tylko była zajętą.
Gdy gdzieindziej hrabia po długim pobycie czuł się obcym i nie mógł zbliżyć się i porozumieć, tu szło mu jakoś łatwo. Tak, że po skończonem śniadaniu jak stary dobry znajomy pożegnał panią Szamotulską i jej córkę.
Wdowa chciała go namówić, ażeby, wracając nad wieczór, zajechał na obiad, z którym czekać obiecywała, ale August musiał odmówić dla matki, której przyrzekł przed wieczorem być z powrotem.
Cały dzień potem z dodanym panem rządcą, starym, kwaśnego usposobienia człowiekiem, objeżdżał pola, łąki i lasy i już późno bardzo mógł do Augustówki nadążyć.
Szelchów podobał się wielce hrabiemu i, gdy matka się go witając zapytała, jak go znalazł, odparł z westchnieniem.
— Niestety, majątek jest prześliczny, ale poznawszy jego właścicielkę, która się z nim z boleścią rozstaje, prawie się nie chce kupować. Rodzina bardzo sympatyczna.
Hrabina Marya zaczęła rozpytywać syna, który opowiedział spotkanie swoje z Niną, rozmowę z jej matką, wrażenie, jakie te panie na nim zrobiły.
Z rozmowy tej wypadło, że hrabina Marya znalazła koniecznem odwiedzić pierwsza sąsiadkę. Hr. August znajdował to również właściwem i ofiarował się towarzyszyć matce. Zdawało się im obojgu, że im w przykrzejszem położeniu mąjątkowem znajdowała się rodzina Szamotulskich, tem jej większe należały względy. Nie było winą jej, że ten los spot-