Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan i szewc.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w głowie niepostało, domyślać się jakiego niebezpieczeństwa.
Janek już motał od najmniejszych rzeczy począwszy, a mając klucz i regestra u siebie łatwo chwycił pierwsze nadużyć ślady. Odtąd wyrachowawszy sobie, że się Staroście a raczéj Starościnie zasłuży, że miejsce lepsze otrzyma, a na Draczu pomści się upokarzającego i tyrańskiego niekiedy obejścia, zajęty przyszłością, zniósł cierpliwie wszystko. Nie odpowiadał nigdy, słuchał przykładnie, łajany milczał i tak udał doskonale pół-gapia, pół niedbalca, że Rządzca po niejakim czasie nie tyle już myślał o pozbyciu się go z Żalic.
Przebiegły, zaraz w początku postrzegł, że pani Ewa, wzbudza zazdrość mężowską nie dając do niéj najmniejszych powodów, dowiedział się całéj ożenienia historji, a raz czy dwa ją zobaczywszy choć mu kobiéty obojętne były zupełnie, nie mógł się oprzeć myśli i rachubie jakiéjś, do któréj piękna twarzyczka i posag pani Draczowéj wchodziły. Tymczasem nie dając poznać po sobie, że go zajęła; że mu się podobać mogła, że należała do nadziei jego przyszłości, udawał że na nię niepatrzy nawet.
Dracz który się niezmiernie bał w domu gacha, i w początku wytrzeszczał oczy na niego, zobaczywszy że Janek ani spójrzy na Ewę, uspokoił się powoli, Janek zaś kuty i nie w ciemię bity, tak wypatrywał chwili, że zrobił znajomość z Ewą, bez wiedzy Rządzcy. Łatwo mu to przyszło zaskarbić sobie łaskę biednéj kobiéty, która dotąd bez żadnéj pociechy cierpiała. Łatwo mu było wywołać bicie jéj serca, bo to umiał jeszcze z przedpokojów Warszawskich. Wkrótce tajemne stosunki przyjacielskie zawiązały się między nim a prześladowaną.