Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Do kochania moja pani, trzeba się na wszystko przygotować, osobliwie zaś na wszystko złe wypaść mogące. Panna może myślałaś, że ja przysięgając miałem zamiar przysiąg dochować! Ha! ha! to pociesznie. Trzeba się było wcześnie zastanowić, że mężczyzna nigdy miłosnych przysiąg nie dochowuje, a gdy to robi, to głupiec. Ja, moja miła, udając miłość ku tobie, miałem wiele do tego powodów! żenić się zaś, nie myślałem, a tém mniéj ożeniwszy się żyć. Bo ożenić się z resztą można byłoby, już by to było nie piérwsze takie ożenienie w mojém życiu. Probowałem i tego! —
— O, poczwara! zawołała Izabella w rospaczy. Z jéj oczu zaiskrzonych żadna łza nie ciekła, twarz była blada, wzrok obłąkany, usta sine, ręce drżały. Karol chodził ciągle, palił cygaro spokojnie i obojętnie odzywał się po kilka słów, puszczając dymek kłębami.
— Ja byłem dawno przygotowany na te sceny, zawsze się to tak dzieje! Z resztą jeśli ci chodzi o ślub, no to ja się z tobą mogę ożenić, wiedź tylko że to nie piérwsze moje tego rodzaju ożenienie, i że potém mam zawsze zwyczaj pożegnać żonę, ukłonić się pięknie i