Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik Mroczka.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skiego jakiego z boku natarcia, król bowiem owym obietnicom hańskim wcale nie utai. Książę lotaryński stawał z przeciwnej strony, od lewego skrzydła ku Dunajowi, zajmując górę Kalenberg i sąsiednie pagórki. Z tego powodu, będąc bliżej nieprzyjaciela, miał też nań wprzód nacierać. Elektor saski ze swymi był po prawej stronie księcia lotaryńskiego; bawarski też koło niego, także z prawicy. Wszyscy książęta na czele swych ludzi osobami swemi potykali się.
Na zaraniu wszystko się to szykować zaczęło. Król już był na nogach, dawał rozkazy, a w chwilach spoczynku modlił się, nic od rana w usta nie wziąwszy, gdyż postanowił spowiadać się i komunikować przed bitwą.,
Nieopodal stała niewielka kapliczka Św. Leopolda, gdzie właśnie mszę świętą z błogosławieństwem miał dla nas odprawić włoski kapucyn, ks. Marek Aviano, mąż pobożny a prawie święty, o którym wieści takie chodziły, że za łaską bożą cuda miał czynić.
Gdy król się udał do kaplicy, kto tylko mógł, to się tam za nim cisnął; drudzy z odkrytemi głowami stali przede drzwiami, bo ledwie dla przedniejszych miejsca stało we środku. Kapelani też i różni duchowni po chorągwiach, gdzie było można, na ołtarzach z darni i pniów, wprędce przysposobionych dla wojska, wszędzie mszę świętą odprawiali, czemu się obcy dziwowali niemało, żeśmy tak się okazywali pobożnymi aż do ostatniego ciura.
Gdy król przede mszą się wyspowiadał, królewicz też i hrabia Malini, wyszedł ksiądz ów ze mszą cichą, po której przyjęliśmy wszyscy ko-