Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pałac i folwark 01.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co prędko się nabywa, ulatuje też żywo i później ślad nie pozostaje ciężkiej pracy i tych podwalin gruntowych, które budowę dźwigać powinny.
— Czego się spieszyć? Będąc tobą, jeszczebym rok przeciągnął studya uniwersyteckie...
— Spieszę się kochany wuju, — odpowiedział Julian, — choćby dla tego, ażeby wam nie być ciężarem...
Ksiądz ruszył ramionami i popatrzał na młodzieńca z prawdziwem współczuciem.
— Julku mój, odezwał się, nigdyś mi ty ciężarem nie był, robię dla ciebie, com powinien i mogę. Dzielę się z tobą moim chlebem razowym i uczciwą miernością. — Tem mniej to kosztuje, że jestem duchownym, że potrzeb nie mam, że ten chleb mój to chleb ubogich braci... a ja dla siebie nie wymagam więcej nad to co Bóg dał...
— Ja ci powiem Julku — jaka jest przyczyna, dla której ty spieszysz... Niemam ci tego za złe, jest ona w części uczciwa i szlachetna, a zresztą tętni w niej puls naszego wieku. Nikt nie jest już wolen od jego zarazy. Spieszysz się, bo ci doskwiera niepomiernie mierność, ubóstwo, bo chcesz własnego a dostojniejszego chleba. Grzechem to nie jest, gdy bez krzywdy cudzej a w pracy własnej się go zdobywa... ale moje dziecko! na to krótkie życie człowieka dla czego koniecznie potrzeba wam tak wiele?
— Ja nie wiem — dodał chodząc zwolna po ganku — wy wszyscy teraz tacy jesteście spaleni tą żądzą nabywania, która jest w gruncie nie tyle może pragnieniem użycia jak chęcią panowania... Wiecie że pieniądz królem i autokratą, chcecie go mieć aby przezeń rozkazywać...