Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Półdjablę weneckie.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 135 —

Przez ten czas, gdy nikogo w domu nie było, Konrad się drżącemi rękami przeodział w bieliznę świeżą, wąsa pokręcił, usiłował sobie nadać twarz i postawę weselszą. Stojące przy sobie w szkatułce przejrzał papiery, podarł niektóre, uporządkował inne i czekał.
Nierychło chód posłyszał na schodkach. Ojciec Serafin wchodził powoli z chłopakiem, a spojrzawszy na leżącego, odgadł od razu po co go wezwano. Po przywitaniu cichem, ujął za rękę chorego.
— E! e! — rzekł — młodości jeszcze w tobie wiele, dziecko moje, przyjdziesz do zdrowia, nie trać jeno otuchy.
— Ale mi dobrze, ojcze, i zdrów się czuję, tylko trochę zesłabły — rzekł Konrad. Nie sądźcie, że sobie co przypuszczam, albo się lękam... Ot tak... dawnom nie był u spowiedzi, chcę się z sumieniem porachować....
Dość długo trwały zbolałej duszy zwierzenia, a ojciec Serafin pozostał przy łóżku chorego.
— Gdy moi powrócą — szepnął Konrad — nie mówcież im, żem was sam wzywał; powiedzcie, że przybyliście sami pozdrowić starych znajomych.
Kapucyn głową tylko potrząsł.
— Nie doczekam ja ich tu — odpowiedział — zajadę jutro rano... dziś mnie tam w klasztorze potrzeba...
Konrad ucieszył się widząc, że odjeżdża; wsunął mu w rękę jałmużnę; rad był, że powracający go nie zastaną.
Zaraz po księdzu wcisnął się Maciek, siadł na ziemi w nogach łóżka.
— A która tam godzina? — zapytał Konrad.
— O! już słonko dobrze zaszło — odparł żywo chłopak. — Bydełko powróciło z paszy, Pukało obszedłszy obory, idzie, »Zdrowaś« mrucząc, na folwark do wieczerzy... Stefanek poszedł też pewnie okiennice pozamykać we dworze, a na plebani książyna odmawia brewiarz...
Tu zatrzymał się Maciek, a Konrad dodał żywo:
— Mów, mów, co ci się tam więcej śni!
— Ano, już chyba więcej nie wiem — rzekł Maciek — Żaby skrzeczą w sadzawce i jezioro się kołysze... Cicho! cicho! tylko od młyna turkot słychać, jak tam koła szumią i tarkoczą... a na wsi może pastuszki gdzie śpiewają... Na »Anioł Pański« dawno przedzwonili.
— A we dworze? — spytał Konrad.
— Pustka, panie.