Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 3.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

liście mnie, dzięki Wam! — Nie chcę wojny, na dziś przynajmniéj. Uczynię z siebie ofiarę z gniewu i popędliwości, z obrazy, z krzywd poniesionych.
— Rozpuścić ludzi po gospodach, rzekł do syna.
Xiąże Janusz stał jeszcze, nie wiedząc czyli i to stanowczy rozkaz lub nie, ale wszyscy rzucili się do drzwi i w chwili dwudziestu posłańców oznajmywało w ulicach stojącym rotom rozkaz powrotu do gospód.
Senatorowie dziękowali Xięciu, on milczący znowu, strapiony, z widocznémi ślady na twarzy, jak drogo kosztowała go uczyniona ofiara, usiadł i zadumał się.
Słońce zachodziło i ostatnie jego promienie błyszczały na oknach wież, krzyżach i strzałach kościołów, gdy hufce Radziwiłłowskie, ruszyły się z miejsca i na odwrót ciągnąć poczęły.
Z Baszty Chodkiewiczowskiéj kamienicy spoglądał na to Jan Karol, patrzał i nie wiedział co to znaczyć mogło. Zdało mu się z początku, iż ciągną już oblegać; gdy nawet w prze-