Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 2.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednak śmiałości wyszedł ze stajen i po pod murem, korzystając z ciemności powlókł się naprzód do furtki od ulicy Sawicz, odrzucił drąg, poprobował klucza — klucz nie przypadł.
Potrzeba więc było Xięciu przebyć cały dziedziniec i do drugiéj furtki się dostać. Ale wtém, gdy się już z kluczem do drzwiczek zbliża, i w ciemności ich szuka, słyszy za sobą chód. Zastanawia się. Ktoś idzie do furtki także. Xiąże już ją odemknął i miał się z kamienicy wysunąć.
— Kto tam? ozwał się nadchodzący.
Xiąże Janusz przypomniał sobie, jakim sposobem Tomiło Tomiłowicz klucza dostał i odpowiedział.
— Swój, idę po wino dla P. Barberjusza.
— Co? zawołał nadchodzący — i wy? a któż wam dał klucza od furtki?
— Kto? a co Waści do tego?
— I bardzo do tego, rzekł zbliżając się Brożek, on to bowiem był, bo ja mam klucz od téj furtki dany mi przez P. Burczaka i idę po wino dla P. Barberjusza.