Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 1.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Xiężna ucałowała rękę Kasztellana i pożegnała go w milczeniu — potém cicho ozwała się.
— Niéma więc żadnéj nadziei zgody?
— Żadnéj, na Boga, ani nadziei, ani podobieństwa! Radziwiłłowie spisują na nas wojsko, wszyscy się do nich łączą heretycy. Wszyscy nieprzyjaciele Katolików i Króla, wszystko się gotuje do wojny, która niechybnie grozi. Cała Litwa bierze się z nami, lub przeciw nas — a o was do oręża —
— O mnie! spytała Xiężna, tak że ja wiele obchodzę Xięcia Janusza!
O! nie myślcie tego, zawołał Kasztellan, który żwawo myśl, jaka mu przyszła do głowy, pochwycił i wyłuszczył. Jeszczeście byli dziecięciem, kiedy to było ułożono o Was. Nie o Was to chodzi, ale o Słuckie i Kopylskie Xięztwa, ale o dobra i majętności Wasze, które w dom ich wniesiecie — Nie Was to oni kochają, ale bogactwa wasze!
— Nie mnie! nie mnie! To Wojewoda mógł tak myśléć, może tak czynić, ale Janusz, onby tego nie potrafił, ośmielona odpowiedziała Zofja.