Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatni z Siekierzyńskich.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Maciej tymczasem poważnie zaświeciwszy łojówkę, poszedł na przeciwek oglądać pokoje pańskie. Ale jakże je znalazł! Okna były powybijane, podłogi powyrywane, ściany wilgocią przesiękłe i pleśnią porosłe, z sufitu ciekło, piec leżał w gruzach, a po suchych kątach spoczywały worki różne, węzełki i sprzęty. W drugiej izbie zrobiła sobie przekupka spiżarnię, a w trzeciej trzymała świnie i kury.
Napróżno starała się uniewinnić, gdyż Siekierzyńska jej nie słuchała. Dorota zajęta była dzieckiem, a Maciej, powróciwszy, prawił zajadle kazanie, zażywszy tabakę i zapomniawszy zupełnie o koniach.
Nazajutrz musiano sprowadzić majstrów, kryć, bielić, murować, łatać i wyporządzać, a przekupka poczęła łając i klnąc, wynosić się do sąsiadki. Dworek Siekierzyńskich stał na wysokim pagórku gliniastym; otaczał go ogródek niewielki i podwórko szczupłe; było to domostwo stare o jednym kominie, pięciu izbach i sionce. Wdowa zamieszkała zaraz stronę porządniejszą, a tymczasem staraniem Macieja, który doskonałym był dozorcą robotników, wyporządzano przeciwek, poprawiono dach, kładziono podłogi i zatykano ściany. Pomimo wielkiej ceny, jaką przywiązywał stangret do szkap swoich, musiała je wdowa sprzedać zaraz, ażeby nie utrzymywać ich w mieście, co nie przyszło łatwo, bo prócz kasztanki, reszta była stara, mało za nie dawali, a Maciej nie chciał się pozbywać, chyba za dobre pieniądze. Nareszcie gdy się z niemi rozstać przyszło, wyłajał wszystkich i dwa dni nad