Strona:Józef Ignacy Kraszewski - O pracy.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że dawniejby na pół drogi ladajaką bryką nie starczył. Co tu czasu oszczędzonego! Najbogatszy pan, gdyby dawał miljony, nie byłby mógł dawniéj dokazać téj sztuki, żeby w pół dnia dostał się o trzydzieści mil; a teraz i najuboższy za kilkanaście złotych pojedzie. Teraz też skutkiem wynalazku tych machin, jedzie i bogaty zarówno i ubogi, choć nie w jednéj klassie, ale równie szybko i bezpiecznie.
Lat temu trzysta kilkadziesiąt, mało kto umiał pisać i czytać: teraz przeciwnie mało kto czytać już nie umie i każdy łatwo się może tego nauczyć. Nim wynaleziono druk, piszących było mało, i przepisujących także: ci byli ubodzy i nieznaczący. Dziś ci co piszą, co wydają, co drukują, są ludzie znaczni, znani i często majętni, a wszystko to zrobił wynalazek druku: machina do wybijania liter na papierze. Dziś wieśniak za tani pieniądz może sobie zapisać na poczcie gazetę, może się o wszystkiem dowiedzieć tak samo, jak najbogatszy człowiek.
Dawniéj to i dla najmajętniejszych nie było przystępne, co dziś jest prawie dla wszystkich.
Możnaż, pomyślawszy nad tém, powiedzieć jeszcze, że ci, co machiny wymyślają, na nich sami zyskują, gdy one powoli dążą do tego, aby zrównać ludzi i dać wszystkim to, co dawniéj tylko wybranych było wyłącznym udziałem.
Tak to pozornie nigdy ani ludzi ani rzeczy sądzić nie należy, a dobrze pomyśleć wprzód co złe a co dobre: bo często to, na co narzekamy, korzystniejsze jest niż to, czego pragniemy.

KONIEC.