Strona:Józef Ignacy Kraszewski - O pracy.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
28

Musielibyście tedy sami gonić za rozbojem lub złodziejem, a drudzyby się jeszcze naśmiewali, bo gdybyście i dognali go, a był silny, jakże go zmusić, aby wam powrócił co zabrał? W istocie znaleźlibyście, dajmy na to, gromadę przyjaciół, krewnych, braci, ale złodziej mieć może spólników i bronić się. Przyszłoby do krwawéj bójki, a w najlepszym razie choćbyście może odzyskali skradzione, przyszłoby je opłacić krwią i dużo na to stracić czasu. Nie lepiéjże co roku opłacić podatek, aby za to urząd czuwał nad wami i bronił w potrzebie?
Gdzie nie ma urzędu i prawa, dokąd się uda taki, któremu zboża z pola skradziono, albo podpalono domostwo?
Musiałby dzień i noc wartować koło swojego mienia, albo najmować wartowników, a toby mu pewnie więcéj kosztów wyniosło niż opłacony podatek.
Urzędnicy więc także stwarzają coś i wyrabiają, bo oszczędzają ludziom czasu, któregoby oni na nieustanne czuwanie wiele szafować musieli, oszczędzają im pieniędzy i niepokoju.
Już gdyby nic więcéj tylko czasu oszczędzili, to tém samém to, co przez ten czas zrobione być może, im bylibyśmy winni.


Nie bardzo to dawne wieki temu, jak we wszystkich krajach człowiek nie mógł się wybrać w podróż bez szabli i pistoletów, bo byli zbójcy po lasach i gościńcach, którzy na podróżnych czatowali, obdzierali ich i czasem zabijali.
Ale nie zawsze człowiek mógł mieć szablę lub strzelbę, a czasem nie dał sobie rady z nimi nawet i bronić się nie mógł.
Teraz wszędzie można bezpiecznie podróżować bez broni; rzadko się trafia, aby kogo na gościńcu na-