Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

je odbyć zaraz po Wielkiéj nocy. Wyprawa była gotowa, a to co brakło do niéj, w samym Lwowie i Wiedniu prędko dopełnioném być mogło. Karol nie tylko nie zwlekał i nie ociągał zamążpójścia córki, ale zdawał się być za pośpiechem.
— Mój drogi — mówił do Bolka — nie rozporządzamy czasem, jest to jeden jedyny skarb, z którego gdy dla szczęścia pochwycić się coś daje... trzeba korzystać! Dni i godziny nasze są policzone...
Im bardziéj zbliżało się wesele, tem ojciec zdawał się niecierpliwszym i niespokojniejszym. Klarcia z mężem, posłuszni niedorzecznemu obyczajowi europejskiemu, zaraz po ślubie wybierali się w długą podróż do Włoch.
Wprost z cukrowéj kolacyi, odprowadzeni przez wszystkich gości, przyjaciół, przez Karola, któremu Klarcia raz jeszcze do nóg upadła, wsiadając do wagonu — państwo młodzi na Wiedeń, przez Semering polecieli na skrzydłach pary do Tryestu i Wenecyi. Bolesławowstwo i Karol wrócili smutni do opustoszałego mieszkania. Pierwsi wybierali się z powrotem do domu, Karol o sobie nie mówił nic. Zdawało się, że myśl przeniesienia się znowu do kraju była zaniechaną.
Nazajutrz, gdy Bolek zmęczony dniem po-