Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwierzył zaraz przyjacielowi, wcale łatwém nie było, Bolek przyrzekał, że będzie się starał spełnić jego życzenie. Musiał jednak przygotować do tego żonę — nie zwierzając się jéj zupełnie... Lękał się niewieściéj drażliwości, któraby tajemnicę mimowoli zdradzić mogła.
Niepewien jeszcze jak ma postąpić, Bolek wahał się, odkładając z dnia na dzień — wyznać ma żonie wszystko, czy odmalować jéj nagle tego Ciesielskiego, którego dotąd przed nią ukrywał jako nic nieznaczącego biedaka, uzdolnionym szczególnie do wychowania i nauczycielstwa.
Pani Bolesławowéj był on prawie nieznanym, mąż czynił go chorym, zdziwaczałym, kwaśnym, aby wytłumaczyć, że nie zapraszał go do siebie. Trzeba było kłam zadać samemu sobie, aby wytłumaczyć zmianę postępowania. Przytem wprowadzenie do domu Karola, gdyby gospodyni nie była świadomą jego położenia, nie dość bezpieczném się zdawało.
Nie potrzebujemy mówić, iż Bolek najzupełniejsze miał zaufanie do żony, ale chciał jéj oszczędzić obawy, troski... niepokoju.
Sierotka, którą starano się pocieszyć i rozerwać, nad wiek swój była troskliwém wychowaniem macierzyńskiém rozwiniętą i dojrzałą.