Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciesielski jest biedny, bardzo biedny człowiek — i on i ja spokoju potrzebujemy...
— Ale jak skoro się rzecz w ten sposób do pewnego stopnia wyjaśniła — począł Zbąski — niema już mówić o czém. Bogusław nie będzie śmiał powtarzać tego dziwacznego swojego jakiegoś marzenia na jawie...
— Powiedz mu, iżby mi tém wielką wyrządził przykrość.
Zbąski chciał się jeszcze coś dowiedzieć więcéj o Ciesielskim, ale Bolek go zbył obojętnemi kilku szczegółami, okazując, że nie rad o tém mówić więcéj.
Zdawało się więc wszystko ubite i skończone, chociaż po wyjeździe pana Piotra, Bolek pozostał smutnie zadumany i ważyć począł, czyby nie lepiéj było Karola na jakiś czas z okolicy téj usunąć. Było to nadzwyczaj trudném, jedyną bowiem pociechą jego była teraz myśl, nieopuszczająca go na chwilę, że nie dając się poznać, będzie mógł zbliżyć się do swojego dziecięcia.
Roił o tém, że jako nauczyciel wszedłszy do domu Bolesława, obejmie opiekę, pokieruje wychowaniem, i nie rozdzieli się więcéj z sierotą.
Chociaż wykonanie tego planu, z którym się