Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trudno naprawić co się stało... Obie pieczątki przy workach połamałem do niepoznania, pogniotłem — lecz nie jestem pewnym... Nie lękam się starego mecenasa, ufam mu, lecz za nic w świecie ani jemu, ni komukolwiek się zwierzę...
Myślę już tylko o dzierżawie, ale w najlepszym razie, gdyby się ona znalazła, nie pora ją obejmować, muszę czekać do marca lub do przyszłego Św. Jana. Są to zwykłe termina.
Ośm miesięcy pozostaje co najmniéj do spędzenia w miasteczku. Trybu życia wcale zmieniać nie myślę — daję lekcye Simsonczakowi, papiery przepisuję i tłumaczę.”
„5 sierpnia.
Bolek nie zapomniał wrażenia przy pierwszém spotkaniu. Gospodarz mi przyszedł zwiastować, że był w miasteczku i dwa razy się dowiadywał o mnie.
— Czemu pan z tego nie korzysta, że się z nim poznał u p. sprawnika? — dodał. Sprawnik pewnie dał dobre słowo za panem, a p. Bolesław jakby do swoich interesów chciał pana wziąć, czy może co lepszego być!!
Zgromiłem Simsona, że ja się nie chcę niczém wiązać i powiedziałem mu iż pewnie się nawet