Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/642

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

demonstracyjna trwała, hrabia stawał się codzień zimniejszym. On wcale się na to zważać nie zdawał. Znosił zniecierpliwienia i oznaki złego humoru, wcale niedwuznaczne, z rezygnacyą, ze spokojem, który go w oczach Herminii czynił politowania godnym męczennikiem dla jéj pięknych oczu. Któraż kobieta nie byłaby za takie poświęcenie wdzięczna?
Oczy Stasi z ciekawością zwracały się teraz na tego zakochanego bez nadziei, wiernego a nieszczęśliwego bohatera... zajmował ją dosyć, choć się zrazu nie podobał. Porównywała go z Żabickim, i nie wiedziała doprawdy, któregoby z nich wybrała, gdyby jéj wybór nakazano. Żabicki mniéj miłym był może, surowszym daleko, mniéj ogładzonym , lecz wzbudzał zaufanie, — Alf politowanie tylko i przestrach jakiś, gdy łagodne jego wejrzenie nagle ogniem prawie nienaturalnym błysnęło... Pokora jego i dobroć zdawały się kunsztownym wyrobem. Stasia patrząc ukradkiem, wszystko to mówiła sobie... ale obudzał jéj ciekawość. Spoglądała także na Zdzisława... aby widzieć, jak wyglądają szczęśliwi, i dziwiła się na twarzy jego widząc więcéj niepokoju jakiegoś i smutku, niż upojenia i szczęścia.
Po obiedzie wszyscy oprócz Żabickiego, który się pożegnał i odjeżdżał w jakieś odwiedziny w sąsiedztwo, wybrali się do Suszy, gdzie już służba, pakunki i powozy od dawna były posłane.