Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czyste będzie szkaradne, musiano otworzyć pochód do sali jadalnéj... Z towarzyszeniem piorunów muzyka na galeryi rozpoczęła uroczystego poloneza, i pary, na których czele szła hrabina z Mangoldem... posunęły się ku jadalnéj sali.
Wszystko co żyło pociągnęło zajmować miejsce przy podkowie, dobierając sobie właściwe towarzystwo i otoczenie. — Zdzisław i domowi pozostali na nogach dla usłużenia i rozmieszczenia gości. Co chwila błysk i piorun z drażliwszych nerwów wywoływały ciche okrzyki, ale wkrótce nalane kieliszki, dźwięk muzyki, wpływ towarzystwa dozwoliły zapomnieć o niepogodzie. Hrabina tylko pozostała zamyślona i smutna, a Mangold małomówny wcale jéj nie umiał rozweselić. Zdawało się, że przepych pański tego domu i wspaniałość przyjęcia, czyniły na nim jakieś przykre wrażenie... oglądał się z pewnego rodzaju sarkazmem w twarzy. Piękna Elsa w dobrém towarzystwie pań i panienek milczącą téż była i także nie zdawała się z niego zadowoloną. Odpowiadała mało na pytania, a ze szczególną niechęcią spoglądała na śliczną Stasię, która była wesoła i w najlepszym w świecie humorze... Zdziś tylko przechadzający się za krzesłami i często zbliżający się ku baronównie, zyskiwał od niéj łaskawsze wejrzenia i weselsze słówka.
Szpiegowała go Stasia ile razy się tam zbliżał, i figlarnie spoglądała na niego z dziecinną swa-