Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/602

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pozostały one dlań wspomnieniem najdroższem, były to złote młodości czasy.
— Już się te lata nie wrócą, i taka młodzież jak była za nas, nie wyrośnie, dokończył Puciata. Trzeba było widzieć mnie i Porowskiego, gdyśmy w waszym byli wieku. Było na co spojrzeć! Dzisiejsza młodzież bardzo szykowna, ale to panie zamokły proch, który choć wyschnie i puknie, siły nie ma...
Późno już hrabia pożegnawszy profesora, poszedł z żoną do domu.
Herminia po drodze zręcznie bardzo przechodząc około skrzynki, list wsunęła, zagadawszy męża tak, że tego nie spostrzegł. Wstyd jéj było, że się musiała kryć przed nim; krok, który czyniła, niepokoił ją, lecz zdawał się obowiązkiem...
— Alf — myślała — będzie miał czas ochłonąć, uspokoić się, wypłakać, i... nie przyjechać...
Na to rachowała najwięcéj podobno, bo myśl jego powrotu dręczyła ją dla Zdzisława... Nie obawiała się Alfa, sądząc, że na żaden krok gwałtowniejszy zdobyć się nie może: lękała się Zdzisława, jego zgryzot i cierpienia, któreby widok przyjaciela wywołał...
Dni były obliczone, kiedy odpowiedź przyjść miała...
Odpowiedzi téj spodziewała się ona, liczyła na nią.
Kilka dni następnych poświęciła nużącym przejażdżkom i zabawom, żądając ich dla siebie,