Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/601

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trzymaj Zdzisława w salonie i staraj się go rozerwać — ja mam list pisać — do Stasi... i nie chcę, by mi przeszkadzano...
List, który pisać miała, nie dla Stasi w istocie był przeznaczony: Herminia postanowiła wyznać wszystko przed Alfem, winę biorąc na siebie.
Chciała Zdzisławowi oszczędzić bolu i wstydu.
Usiadła rozgorączkowana, i pod wrażeniem odczytanego przed chwilą pisma, rzuciła na papier spowiedź swoją... Z serca płynące wyrazy były przejęte, wymowne, gorące; zdało się Herminii, że sama miłość dla niéj skłoni Alfa do wyrzeczenia się próżnych nadziei, do przebaczenia Zdzisławowi. Winę całą brała na siebie, upokorzona, błagała go o przebaczenie — dla siebie naprzód, dla nich obojga...
Lękając się, aby jéj Zdzisław nad pisaniem nie zastał, prędko i pośpiesznie dokończyła je i rozgorączkowana wstała od stolika — chowając list przy sobie, aby go wrzucić gdzie w skrzynkę po drodze...
Wyszedłszy do salonu, zastała męża na rozmowie z ojcem, ale tak dziwnie roztargnionego, iż Puciata się do niéj zaraz obrócił, pytając, co się hrabiemu stało, że od niego słowa dziś nie można było dopytać? Obrócono to w żart, Herminia udała wesołą, przybiegła do ojca... i wieczór skończył się opowiadaniem zwykłém, a najulubieńszém pana Puciaty, z czasów, gdy jeszcze szlify nosił.