Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/528

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przy swéj przyjaciołce i rozpoczynając z nią rozmowę.
Alf odejść musiał.
W drugim pokoju, professor Puciata posadził przy sobie w krześle zięcia... Parę osób tylko przechadzało się zdala, mogli mówić swobodnie.
— Kochany Zdzisławie — rzekł — nie pytałeś mnie nigdy o nic, nie układałeś się, nie targowałeś, byłeś pełen delikatności... umiem to cenić, lecz raz należy mi, dla uspokojenia własnego, wyjaśnić ci, jak stoicie majątkowo. Mówiłeś mi, że masz niewiele... Ze względu na tytuł i imię, jakie nosisz i jakie żona twoja z tobą podzieli, jestem obowiązany wyposażyć ją jak mogę najobficiéj. — Zbierałem dla niéj, powiem ci szczerze.
— Niech pan professor będzie łaskaw...
— Cóż za professor! dziś mam prawo do tytułu ojca... panie hrabio. Daj mi dokończyć. Gdyby Herminia wychodziła za kogo innego, nie dałbym jéj więcej nad 70.000 talarów, wam dam sto... Roszek niech się dorabia... Posag jest w papierach pewnych.
— Ale to rzecz mojéj żony...
— Wspólna, a pod zarządem głowy domu... Byłbym za kupnem posiadłości ziemskiéj — ale o tém potém...
— W istocie — przerwał Zdzisław.
— No — to dosyć — procent Mini oddam, ażebyście mieli na drogę, dodał Puciata. — Jestem