Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/522

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ojców waszych niech wam błogosławi — dzieci moje... na wspólne życie spokoju, szczęścia i cnoty. Połączyły się serca wasze, niech połączą dłonie, zjednoczą myśli i pragnienia. — Rozpoczynacie nie życie rozkoszy, ale żywot ofiary.... Szczęść i pomagaj Boże!
Głosu mu zabrakło... Herminia pochyliła głowę, zbliżyła usta do ręki ojca... Oboje wstali... Oczy panny spotkały się z wejrzeniem narzeczonego... zdawały się mówić:
— Mam męztwo, jestem zbrojna...
Ale nie powiedziały nic więcéj.
W oczach Zdzisława był żal, skrucha, boleść i wstyd... a razem duma jakaś, co się z nim pogodzić umiała, bo go usiłowała pokrywać.
Wszyscy się do powozów ruszyli... Puciata szedł z arcykapłańską powagą zamyślony.... Na wschodach usłanych kwiatami cała ludność kamienicy wybiegła wieszając się po poręczach, przypatrywać szczęśliwym... Wkrótce potém z biczów klaskać zaczęto i cały szereg weselnych ekwipażów ruszał się ku kościołowi św. Jadwigi.
Tu ciekawi stali gęsto skupieni, pod parasolami, usiłując zobaczyć wysiadających... Kommentarze biegały z ust do ust...
Za panną młodą wchodzącą do kościoła, posunęła się akademicka młodzież, usiłując ją zobaczyć, inni pokazywali sobie palcami z wielką powagą idącą obrzuconą szalem białym, śliczną panią Ro-