Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wano na drugim folwarku, zaprzężony czterema siwemi końmi cudownie dobranemi... a obok niego nowa służba młodego pana w herbownéj liberyi... Oprócz tego w drugim pokoju cały stół był założony drobnemi fraszkami stanowiącemi młodego panicza wyprawę... Z niewinną uciechą pobiegł Zdziś oglądać swoje konie i powóz, i cieszyć się niemi. Kazał objeżdżać po dziedzińcu, każdego konia opatrywał osobno... i sam siadłszy na kozieł powoził siwkami do stajni... Z powrotem do pokojów znalazł w progu pannę Różę, która mu niosła pugilares wyszyty własną ręką, a oprawiony w Warszawie; profesora, który składał na pamiątkę oprawne pięknie dzieła Mickiewicza; od kanonika przepyszny Nowy Testament, od prezesa genewski zegarek z pieczątkami... Sypały się podarki zewsząd... nawet Żabicki przyszedł po cichu ostatni, niosąc rzeźbę na drzewie maleńką, którą sam wykonał... była to ramka z wieńca cierniowego, przeplatana różami, nie potrzebująca komentarza.
W szkatułce ofiarowanéj przez matkę, od któréj kluczyk mu oddała, znalazł Zdzisław trzy tysiące rubli do swojego rozporządzenia. Ucieszyły go one, bo chciał się profesorowi i Żabickiemu czemś wywdzięczyć. Słudzy, którzy kochali Zdzisia, nieśli mu téż małe podarki i życzenia... Łez było dosyć i serc wzruszonych szczerze, choć chwilowo. Cały dwór miał postać świąteczną, wesołą, a ra-